środa, 2 września 2015

Rozdział 9



    Od czego by tu zacząć... Długo mnie nie było. Fakt. Powód?. Odpowiedź byłaby dłuższa niż ten post. Dobra będę się streszczać. Powiem tak jeszcze miesiąc temu chciałam usunąć bloga, ale pojechałam do sanatorium na alergię i tam spotkałam osobę która czytała mojego bloga i namówiła mnie, abym dale go pisała. Jak będzie nie wiem. Więc nie proście mnie o kolejny rozdział. Pożyjemy zobaczymy. Nie jestem pewna czy nie pomieszałam trochę informacji, bo nie pamiętam za bardzo co pisałam w poprzednich rozdziałach, a nie chciało mi się ich czytać. Nawet się myliłam i pisałam blondyn zamiast brunet, kiedy opisywałam Isaac'a, który nie ma ciemnej karnacji. Wiem, że tak to wygląda, ale po prostu taki było obrazek, a szczerze powiedziawszy jakoś mi się to w oczy nie rzuciło więc zmieniałam kontrastu zdj. Więc powiedzmy, że jeżeli macie wyobraźnie to sobie wyobraźcie, że na obrazku jest jasna karnacja. Jeżeli nie zwróciliście na to uwagi tak jak ja, to jeszcze lepiej.. Jakby jakieś błędy były, lub jakieś informacje nie zgadzały się z poprzednimi to dajcie znać w kom. bo wy znacie tylko tą część historii, która jest tu napisana, a to co zostało pominięte lub zmienione jest w mojej głowie i trochę mi miesza. Wiadomo, że jakby nie taka przerwa to... Nie wiem co mam jeszcze dodać, więc miłego czytania.




                                                                                           
                                                                                                                                            Kira
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


      - Ile można na was czekać, księżniczki - zapytał i wygiął twarz w grymas - Bardzo mi przykro, ale ten książę ma już zajęty terminarz....Więc kwiatuszki następnym razem - uśmiechnął się słodko, wręcz jak dziecko z podstawówki, nieznające jeszcze tego świata, po czym pokazał swoje poirytowanie i znudzenie czekaniem - moglibyście łaskawie szybciej ruszać swoje anielskie dupy i przychodzić na czas - Mikael odpowiedział pobłażliwym uśmiechem, za to Isaac był obojętny, chociaż jakby mu się przyjrzeć to wyglądał jakby był niewyspany.

       - No już nie złość się tak - powiedział Mika, po czym poczochrał mu lekko fryzurę - złość piękności szkodzi - pogłębił uśmiech. Ruka zaczął machać rękami, po czym poprawił włosy. - Rusz się, nie będziemy na Ciebie czekać księżniczko - Śmiał się bez ustanku. Cały czas idąc wzdłuż korytarza wraz z Isaac'iem.

       - Poczekajcie, przecież idę - Zawołał nieco błagalnym głosem, po czym ruszył szybkim tempem w stronę tych samych osób na, które przed chwilą sam czekał. - Nie do wiary. Co za chamstwo. Nie dość, że się na kogoś czeka to jeszcze potem trzeba za nim lecieć. - Tak, to cały Ruka i jego sposób żalenia się, który doprowadzał do śmiechu każdego kto był w pobliżu. Nic się nie zmienił przez ten czas. Choć niektórym mogło się wydawać inaczej, ale to tylko oznaczałoby, że twierdząca tak osoba nie zna go za dobrze. Na pierwszy rzut oka mógł się wydawać niezrównoważony, wybuchowy i psychopatyczny. Co prawda taki też był, ale posiadał drugą twarz. Nigdy nie "kopał" bezbronnych, a im pomagał. Nienawidził tchórzostwa i bestialstwa, była to również lekka hipokryzja z jego strony, bo kiedy się mścił był jak dzikie zwierze wypuszczone z klatki, które niszczyło wszystko na swojej drodze. Uważał, że nie potrzebuje przyjaciół, że na nikim mu nie zależy i nikogo nie potrzebuje. W rzeczywistości chciał stwarzać takie pozory, bo uważał je za swoje słabości i bał się możliwości bycia słabym. Wszyscy to wiedzieli, ale nikt mu tego nie mówił, bo Ruka był bardzo emocjonalny i nie wiadomo do końca jakby zareagował, ale jedno było wiadome, na pewno byłby smutny. A tego raczej nikt nie chciał.

       - Dobra, dobra. Rozumiemy - Mika szturchnął go lekko w prawe ramię, po czym rzucił w stronę Isaac'a delikatny uśmiech, ale on nawet na niego nie spojrzał co spowodowało lekkie zaniepokojenie ze strony Mikaela . Może i brunet sporo się zmienił, ale wciąż nie potrafił zachowywać się normalnie w tłumie, w miejscach publicznych. Kiedyś było to dla niego po prostu dziwne, bo cały swój czas spędzał praktycznie w samotności i nie był przyzwyczajony do większej liczby ludzi, a teraz po prostu nie lubił być przez nich obserwowany. Może nie chciał być w centrum uwagi, a może zraziły go komentarze kierowane do niego, a może to i to. Sam nie wiedział.

       - Dzisiaj zaczynają się testy - Ruka splótł ręce za głową - Nie chce mi się ich pisać. Zresztą nie są mi do niczego potrzebne. Nawet po napisaniu ich najgorzej ze wszystkich i tak z palcem w nosie nie będę musiał martwić się o to co będzie potem. Na pewno przyjmą mnie do jakiejś armii. Zwłaszcza jak ma się takie znajomości. Nie Isaac? - Spojrzał na bruneta leniwie po czym puścił mu oczko.

       - Mhh - mrukną od niechcenia , cały czas spoglądając w dół.

       - Mhh... I to tyle? Isaac ostatnio jesteś jeszcze bardziej małomówny niż zazwyczaj. Co z tobą. Aż tak się stresujesz tymi głupimi testami. Wybacz, kto jak kto, ale ty na pewno nie musisz się nimi przejmować - Czarnowłosy był coraz bardziej zirytowany - Nie ignoruj mnie - Podniósł głos jeszcze bardziej, kiedy zobaczył, że Isaac nawet na niego nie spojrzy, że najzwyczajniej w świecie go ignoruje. Podszedł do niego od tyłu i łapiąc go za ramię obrócił nim w swoją stronę.

       - Zostaw mnie! - krzyknął tak głośno, że wszyscy na korytarzu momentalnie obrzucili go swoim lekko pytającym, lekko strachliwym spojrzeniem, bowiem nie wiedzieli co to mogło oznaczać. Isaac cały czas patrzył w ziemię, ale domyślił się, że teraz jest w centrum uwagi. Jego oddech stawał się coraz cięższy. Gniew spowodowany ciągłym bólem narastał w nim już od kilku dni, a on nie mógł nad nim zapanować. Czuł się osłabiony. Nie mógł spać, nie miał siły jeść, czy nawet chodzić. Jego skrzydła z dnia na dzień stawały się coraz dłuższe i przybierały lekko srebrzystego koloru. Nie mogąc już wytrzymać płakał, ale nie łzami lecz krwią. Miał wrażenie, że nerwy rozrywają go od środka. Izolował się od wszystkich. Nawet od Mikael'a, którego obecność również nie potrafiła przynieść mu ulgi.
       A to wszystko przez to, że jego zmysły rosną w siłę, że jego ciało przygotowuje się na starcie z demonami. Mimo iż tego nie odczuwa staje się silniejszy. Lecz ból ustanie tylko wtedy kiedy zabije pierwszego demona, wtedy też jego moc całkowicie się uwolni i stanie się on jednym z najpotężniejszych istot w niebie i nie tylko. A dusza, która pragnie zabijać upadłych, która żywi się krwią w końcu się z nim połączy i będzie zaspokajać swój głód z każdym zabitym demonem. Dlatego Isaac jest tak niezwykły, bo jego siła nie ma ograniczeń, a on sam jest w stanie wyznaczać sobie progi, które będzie pokonywał z czasem, aż w końcu i one znikną, czyniąc go najpotężniejszym zaraz po Bogu, ale co ta moc z nim zrobi. Tego prawdopodobnie nie wie sam Jezus. Inaczej nie dawał by chłopakowi drugiej duszy i to duszy żywiącej się demonami. No chyba, że chce unicestwić wszystkie demony, ponieważ dusza, która zaczyna żywić się krwią demona nie przestanie tego robić, dopóki jej nie zabraknie. A co się stanie później? Tego nie wie nikt. No chyba że...

       - Isaac - Nareszcie go znalazł - Szukam cię już ponad pół godziny - To prawda. Minęło już ponad pół godziny od małego incydentu na korytarz. Wtedy też Isaac po tym jak zdenerwował go Ruka zdecydował, że chce zostać sam i nie zważając no wołanie Mikael'a szybkim krokiem szedł przez korytarz, aż doszedł do biblioteki, która z powodu zaczynających się dzisiaj egzaminów była pusta. Wszedł schodami na balkon wewnątrz biblioteki i położył się na końcu pomiędzy ścianą a regałem. Od tamtej pory leży cały czas trzymając się za brzuch i podciągając kolana do głowy - Jesteś rozpalony - powiedział Mikael, po tym jak dotknął jego twarzy. Co prawda nie musiał sprawdzać, bowiem było to widać na pierwszy rzut oka. Isaac miał wypieki twarzy i wysunięte kły. Jego oczy nie były już niebieskie, ani żółte jak to się czasami zdarzało, a raczej nie całkowicie. Bowiem od rogów tęczówki były krwisto czerwone, a od strony źrenicy, co było mniej zauważalne miały żółtą barwę.

       - Odejdź, chcę być sam - powiedział z wyczuwalnym zdenerwowaniem jak i zmęczeniem, sporym zmęczeniem. Mikael westchną i pokiwał delikatnie głową, po czym oparł się o ścianę na wprost regału i położył na prawej nodze głowę Isaac'a jednocześnie zginając lewe kolano - Co robisz - wymruczał pod nosem półprzytomny.

       - Chyba nie myślałeś, że sobie pójdę i zostawię cię w takim stanie - mówiąc to ściągną z siebie czarną bluzę, którą okrył bruneta - Nigdzie mi się nie spieszy, więc odpoczywaj - Jego głosy wydawał się teraz taki spokojny.

      - A nie miałeś być jednym z dzisiejszych egzaminatorów - Mimo iż brunet był zmęczony to wciąż potrafił mówić z wyczuwalnym sarkazmem.

       -  Może i miałem, ale jak zobaczą, że ciebie nie ma to nawet nie będą na mnie czekać - zmierzwił mu lekko włosy - Także nie masz się o co martwić - Uśmiechną się w kierunku Isaac'a, który miał twarz przyciśniętą do jego brzucha, więc nic nie widział, ale i tak wiedział, że Mika się uśmiecha.

       Jego oczy. To niemożliwe, ale... Czyżby jego duch nie był taki za jakiego go braliśmy? Boję się, bo co będzie kiedy on...Kiedy zabije demona. Co się wtedy z nim stanie? Czyżby on chciał go poświęcić? Nie to się nie stanie. - Cały czas kłócił się z myślami. Patrząc to na Isaac'a, to na wielkie okno przez, które było widać, że powoli zaczyna się ściemniać. Dopiero teraz Mika zorientował się, że siedzieli w bibliotece cały dzień. - Chyba musimy już iść - mruknął do siebie cicho. Jedną rękę wsuną pod ramię Isaac'a, a drugą pociągną go do góry po czym oparł go o ścianę. Sam wstał i już po chwili odwrócony do bruneta plecami złapał go za nadgarstki i wciągnął go na swoje plecy.

       - Co robisz? - zapytał pół snem Isaac

       - Mam zamiar zanieść cię do pokoju. Nie widać? - Zadając pytanie lekko się uśmiechnął. Jednak Isaac był wciąż zmęczony i nic mu nie odpowiedział, bowiem zasnął. Mikael szedł wzdłuż regałów, później po schodach i znów wzdłuż regałów dochodząc do drzwi, którymi wyszedł i udał się do pokoju Isaac'a. Był tak zamyślony tym żeby nie obudzić Isaac'a, że nie zauważył postaci pomiędzy szafkami, która cały czas wodziła za nim wzrokiem.

       - Mógłbyś przestać się chować? - zapytał ciemnowłosy chłopak, który opierał się przodem o barierkę na balkonie i wpatrywał się w drzwi, którymi przed chwilą wyszedł Mikael. Odwrócił się i zaczął lustrować ciemnego blondyna, który zleciał przed chwilą z okna, a teraz szedł w jego kierunku.

       - Jak długo wiedziałeś? - zapytał ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy. Stanął obok ciemnowłosego i usiadł na barierce cały czas nie spuszczając wzroku z ciemnowłosego.

       - Odkąd wszedłem do biblioteki -ciemnowłosy odpowiedział mu tym samym uśmieszkiem jednocześnie przybliżając się do niego. Blondyn zawiesił mu ręce na szyi na co tamten wszedł między jego kolana i zaczął go całować. Blondyn pociągnął swojego partnera za włosy wyginając tym samym jego szyję w delikatny łuk, wpatrywał się w niego przez chwilę, oblizał lekko wargę po czym całował go dalej. Ciemnowłosy uśmiechnął się nieco po czym złapał za jego koszulkę i ściągnął go na ziemię. Pocałował go namiętnie tak, że blondyn nie mógł złapać tchu. Po chwili odsunął się od niego i odbijając się jedną ręką od barierki zeskoczył z siedmiometrowego balkonu wylądowawszy jakby był to zaledwie jeden metr. Kiedy podszedł do drzwi, zatrzymał się i powiedział - Będziesz tak stał. Czy idziesz ze mną Yun? - z lekkim uśmiechem odchylił głowę w lewą stronę.

       - Jak nie, jak tak Haru - Staną nogami na barierce i odbił się od niej tak mocno, że znalazł się po jego prawej stronie i zawiesił mu rękę na barku - To idziemy? - uśmiechnął się słodko i pociągnął za klamkę.





                                                                              ***




       Isaac leżał na łóżku wciąż zginając się z bólu. Mika siedział na krawędzi łóżka i patrzył na chłopaka przez ramie. Nie mógł znieść, że nie może mu pomóc. Kiedy Isaac odwrócił się do niego plecami tym samym robiąc mu sporo miejsca. Mika ściągnął bluzę, bały podkoszulek i położył się obok niego opierając głowę o ramę łóżka. Wpatrywał się Isaac'a póki nie usną myśląc, dlaczego to musiało spotkać jego a nie kogoś innego. Za jakie grzechy jego najmłodszy brat musi tak cierpieć. Dlaczego musi mieć to w sobie i dlaczego Bóg mu to zrobił. Nie potrafił znaleźć odpowiedzi na te wszystkie pytania. Przysunął się do niego i wtedy zobaczył, że jego twarz jest jeszcze bardziej gorąca niż wcześniej, a do tego była cała zalana potem zresztą tak samo jak niektóre części włosów i ubrań. Dotknął jego dłoni i poczuł niewyobrażalny chłód, zrobił to samo z jego czołem, ale czuł jakby dotykał lodu. Przykrył go porządnie kołdrą i dołożył jeszcze dwa koce leżące na fotelu. Zgasił światło i przytulił go od tyłu. Rozmyślał jeszcze chwilę po czym zapadł w sen, którego tak bardzo potrzebował.
       Światło delikatnie wpadało przez okno sprawiając, że beżowe ściany nabrały pomarańczowego koloru. Była chwila po piątej kiedy Isaac zaczął się wybudzać z głębokiego snu. Powoli otwierał powieki przecierając je nieco palcami. Poleżał przez chwilę w bezruchu po czym spojrzał na śpiącego po lewej Mikael'a i przewrócił się na prawy bok i ściągając z siebie kołdrę usiadł na krańcu łóżka. Oparł łokcie na kolanach i skrył głowę między nimi. Wciąż czuł ból, co prawda tak jak zawsze z rana był łagodniejszy, ale dalej mocno wyczuwalny. Brunet wyprostował się i wziął głęboki wdech.

       - Ale śmierdzę - skrzywił się nieco. Niechętne wstał, podszedł do szafy, wyjął czyste ubrania i powolnym krokiem udał się do łazienki, lecz zatrzymał się przy łóżku, w którym spał Ruka. Jak zawsze wyglądał śmiesznie. Spał z głową przy lewym rogu łóżka, jedną nogę miał po prawej, a drugą po lewej stronie łóżka. Oczywiście całą kołdrę miał na brzuch i głowie, a nogi miał całkowicie odkryte - Ha - Uśmiechną się do siebie z politowaniem - Zawsze musisz tak spać - podszedł bliżej i pociągnął kołdrę na jego nogi. Jeszcze raz obdarzył go tym samym uśmiechem i wszedł do łazienki delikatnie zamykając za sobą drzwi. Rzucił ubrania na ziemię i wszedł pod prysznic, puszczając zimną wodę. Po dziesięciu minut małego relaksu wyszedł nagi z kabiny od razu złapał za ręcznik, którym lekko przetarł włosy i wziął się za wycieranie całego ciała. Ponieważ stał tyłem do drzwi nie zauważył, że ktoś wszedł do łazienki.

       - Dlaczego zawsze musisz być taki niedokładny - Rozpoznając głos Isaac zbytnio nie spieszył się aby odpowiedzieć, a tym bardziej żeby się odwrócić. Zrobił to dopiero wtedy kiedy jego gość wyrwał mu ręcznik z ręki.

       - Mika, przestań - Mruknął z niezadowolenia kiedy tamten zaczął wycierać jego włosy - Nie musisz...

       - Tak, muszę - przestał wycie jego włosy. Delikatnie ujął jego twarz w dłonie i wpatrywał się teraz w jego lekko zmęczone oczy - Nie chce żebyś się rozchorował i to jeszcze przed testami - Testy wcale go nie obchodziły, ale Isaac'a tak, dlatego właśnie Mikael to powiedział. Bo był pewny, że wtedy pozwoli mu dokończyć to co zaczął. Kiedy skończył pocałował chłopaka delikatnie - Ubierz się - tym razem pocałował go w czoło i wyszedł z łazienki i zaczął ścielić łóżko. Po chwili Isaac wszedł do pokoju zamykając za sobą drzwi.

       - Już ci mówiłem, że nie ma sensu tego robić. Przecież wieczorem znowu będzie rozwalone - mruknął po czym podszedł do okna.

       - A ja ci mówiłem, że i tak będę to robił - obdarzył Isaac'a złośliwym uśmiechem. Na co tamten tylko prychnął pod nosem z niezadowolenia, ale kiedy odwrócił się w stronę okna na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Zawsze tak robił, bo lubił czuć jak Mikael się o niego martwi, a tamten wiedząc o tym nie tylko mówił mu o tym lecz również pokazywał  mu to na każdy możliwy sposób.






                                                                              ***




       Było chwilę po dziewiątej rano. Wszyscy trzecioklasiści, wraz z nauczycielami i najważniejszymi aniołami w niebie, czekali na rozpoczęcie się ostatniego testu. Testu praktycznego. Dzisiaj był ten dzień kiedy uczniowie podzieleni na dwudziestoosobowe grupy mieli zmierzyć się w piekle z demonami. Do piekła dostaną się przez portal, wraz z nauczycielami i strażnikami, którzy będą pilnować, aby każdy uczeń uszedł z życiem z tego zadania.
       Isaac stał obok Mikaela. Nie dało się ukryć, że był nieco zdenerwowany, bowiem rozglądał się na wszystkie strony i w dodatku jego oddech był tak głośny, że nie dało się go nie usłyszeć. Mimo, że nikt mu tego nie powiedział to on i tak wiedział, że wszyscy mają co do niego bardzo wysokie oczekiwania. Niebo nie było takie duże i teraz już każdy anioł wiedział, że chłopak posiada w sobie drugą duszę. Dlatego też pojawiły się osoby, które nigdy wcześniej nie przychodziły na takie typu rzeczy i to jeszcze do szkoły. Chodziło głównie o Metatrona, Uriela, Malakima, Rafaela i Michała, którzy byli bardzo ciekawi tego jak silny jest ten dzieciak. To wszystko wywierało presje na dzieciaku. W dodatku czuł jak TO zaczyna się budzić, bowiem ból stawał się coraz większy. Mimo iż stresował się zejściem do piekła, to z drugiej strony nie mógł się tego doczekać, bo wiedział, że wtedy to uczucie ustanie, że pozbędzie się go raz na zawsze. Przynajmniej tak mu mówiono. Isaac był teraz odłączony od rzeczywistości jednak zaczęły docierać do niego szepty aniołów wokół niego. Jak to się mówi "Zszedł na ziemię". Zobaczył pięć dużych portali. Domyślił się, że to już się zaczęło. Poczuł mocne uderzenie w piersi i pieczenie na całym ciele. Miał wrażenie, że ktoś dobija się od środka, że zaraz przebije jego skórę, wyjdzie z niego i stanie obok. Gwałtownie pochylił się do przodu jedną ręką ściskając brzuch, a drugą łapiąc się za łopatki. Pod ręką czuł, że jego skrzydła wzburzają się pod skórą, że chcą wyjść na światło dzienne, ale on tego nie chciał, bo wiedział, że to będzie jeszcze większy ból. Nie wiedział co się z nim dzieje, jeszcze do niedawna był w stanie wytrzymać wszystko, a teraz... Nie mógł już wytrzymać. Nie poczuł nawet jak wbił swoje szpony w brzuch i zrobił sobie głęgokie rany na prawej łopatce przeciągając po niej dłonią.

       - Szpony... i co jeszcze mi dasz może drugą parę skrzydeł. Anioł ze szponami. Ha. Cóż za ironia. - pomyślał sobie Isaac, który nie mógł ustać w miejscu. Po mimo całego bólu zaczął odczuwać żądzę krwi, poczuł chęć zabijania. Miał już zrobić pierwszy krok w stronę portalu kiedy poczuł na prawym ramieniu czyjąś dłoń. Uniósł głowę i spojrzał w jego kierunku. Czuł jak jego oddech przyspiesza.

       - Wiem, że to trudne, ale musisz jeszcze trochę wytrzymać - Mika'el wpatrywał się w jego do połowy czerwone oczy - Już niedługo cały ból minie. Wystarczy, że zabijesz jednego demona. Wszystko minie, zobaczysz - Isaac ponownie zgiął się z bólu. Mikael zauważył, że są oni obserwowani przez najsilniejsze anioły. Natykał się na spojrzenia braci jak i ojca, którzy tak samo jak i on nie wiedzieli co się dokładnie dzieje z chłopcem. Stanął przed nim i pochylił głowę zaraz nad jego prawym ramieniem. Ujrzał jego poranione plecy i słyszał jak mocno zaciska zęby - Ranisz swoje ciało Isaac. Dasz rade to zwalczyć. Jesteś silny. Przecież wiesz o tym. - Starał się podnieść go na duchu. Chociaż sam jego widok go dobijał. Pochylił się jeszcze bardziej i odchylił głowę w lewą stronę, starając się mieć lepszy dostęp do jego twarzy. Pocałował go delikatnie, co sprawiło, że chłopak naprawdę się uspokoił i to pierwszy raz za sprawą Miki, bo jak do tej pory to tylko sen był w stanie uśmierzyć cierpienie. Kiedy białowłosy przesunął swoją twarz tak, że teraz oboje stykali się czołami, wcześniej musnął policzek Isaac'a swoim - Będzie dobrze - powiedział ze spokojem, po czym odsunął twarz o dziesięć centymetrów od chłopaka. Isaac uniósł delikatnie głowę i otworzył oczy. Mika miał wrażenie, że jego serce przestało bić, bowiem oczy Isaac'a nie były już tylko w połowie czerwone, lecz w całości. Jego krwiste spojrzenie, aż mroziło krew w żyłach. Chłopak był przerażający. Mika pomyślał, że chłopak wygląda jak - Demon










      





poniedziałek, 9 lutego 2015

Rozdział 8

   Wreszcie napisałam, nowy rozdział. Oczywiście jak zawsze po nocach, ale tak jest najlepiej. Nie wiem co mogę napisać. Mam nadzieję, że się spodoba, ale wiadomo wszystkim nie dogodzisz. Ale krytyka pomaga, jest potrzebna, najdłużej w nas siedzi i najbardziej kształtuje. Dzięki niej nie jesteśmy zadufani w sobie i nie myślimy, że jesteśmy panami tego świata. Dlatego w Polsce jest wiele wspaniałych ludzi, bo gdzie nie spojrzysz to sama krytyka, na ulicy, na forum internetowym, pod filmami na youtube, w komentarzach na wp.pl czy wielu innych...." Lepsza szczere spierdalaj, niż fałszywe przepraszam "....Jeżeli krytykujesz, bo naprawdę tak myślisz to chcesz czy nie, twoje słowa są zapamiętane bo " Krytyka wżera się w mój pokład, jak krew w obcych". Dobra sorry, ale muszę to napisać... Brawo dla szczypiorków ( chociaż z nich takie szczypiorki jak ze mnie św. Matka Terasa...Bo mają te mięśnie) za brąz, za walkę, za emocja i za łzy. Zostańcie do ME 2016 wygrajcie złoto i niech waz tak zapamiętają ci sezonowcy, bo dla mnie ten brąz był jak złoto i brawa dla was...No i brawo za dzisiaj i wczoraj dla tenisistek i tenisistów....przegraliście, ale dla mnie to pojęcie względne. Jak to mówi moja czteroletnia siostra, Polacy zawsze walczą do końca... i wy jesteście na to przykładem. Szkoda mi Murray'a, że nie wygrał Australian Open....ale cóż ktoś musi przegrać. To tyle z przeglądy sportowego. Powiem tyle szkoła się kończy i to nie dlatego, że ktoś napisał mi tak w kom. bo to było już dawno zaplanowane, tak samo ja te zmiany na końcu...powiem że jak na razie to w planach jest jeszcze tylko jedna taka zmiana. Niby za jeden, dwa rozdziały, ale zobaczymy ile to zajmie. Miłego czytania.



                                                                                                                 Kira


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------





       Isaac siedział na trybunach podczas, gdy inni uczniowie dobierali się w pary. Wszystko byłoby wręcz idealnie gdyby nie pewna rzecz, a raczej pewien chłopak, który siedział trzy miejsca za nim. Blondyn odwrócił się powoli i zobaczył jak chłopak siedzi na samym brzegu krzesła opierając głowę o oparcie. Czarnowłosy podpierał nogi o inne krzesło przed sobą i cały czas żuł gumę nie spuszczając ani na chwilę wzroku z Isaac'a, który był bardzo poirytowany jego zachowaniem.

       - Nie za wygodnie Ci? - powiedział sarkastycznie  blondyn. Był wkurzony i to bardzo. Sam nie wiedział czym, ale ten chłopak wyprowadzał go z równowagi. Denerwowała go jego pewność siebie, którą roztaczał dookoła siebie, jeszcze ten arogancki wyraz twarzy. Isaac miał wrażenie, że ciemnowłosy robi to specjalnie, że bawi go to, ale mimo to sam nie mógł powstrzymać gniewu. Chwile po tym jak się odwrócił poczuł jak ktoś opiera się na jego prawym ramieniu. Kiedy z drugiej strony zobaczył dłoń z czarnymi paznokciami, która bawiła się kosmykiem blond włosów, był pewien, że to jego "ulubiony" współlokator. Chociaż nie patrzył na jego twarz to wiedział, że dalej się uśmiecha.

       - Tak jest o wiele lepiej. - powiedział Ruka przeciągając przedostatnie słowo. Leżał teraz w takiej samej pozycji tylko, że teraz opierał się tyłem głowy o ramię blondyna, a nie o oparcie. Przejechał ręką po twarzy chłopaka - Wiesz masz tak delikatne ciało, że nie wiem czy dasz sobie radę w walce. Nie posiadasz mięśni i jesteś ze trzydzieści centymetrów niższy ode mnie , a  za piękną buźkę to raczej nie ma taryfy ulgowej. Ja należę do tych miłych, więc nie musisz się mnie bać, ale są tu tacy - jego głos się zmienił. Nie był już taki rozluźniony i rozbawiony. Stał się jakby bardziej poważny i ostrożny. Mówił nieco ciszej, jakby bał się, że ktoś usłyszy - którzy zaraz po tym, jak dowiedzą się kim jesteś, to będą chcieli, jakby to delikatnie ująć, pobawić się z Tobą.

       - Pobawić? - prychną blondyn, pokazując tym samym swój ognisty temperament, bowiem zmienił swój ton głosu. Zaczął mówić szybko, jakby z oburzeniem - co ja ci wyglądam na dziecko? Może mam iść pobawić się do piaskownicy? - Isaac nie zauważył, że swoim zachowaniem, swoją reakcją sam odpowiedział na swoje pytani. Zachował się jak dziecko, które kiedy coś nie idzie po jego myśli zaczyna się kłócić, krzyczeć i nie umie się opanować. Ruka otworzył szerzej oczy, po czym znowu stał się taki jak wcześniej. Śmiał się.

       - Nie wieże, naprawdę zadałeś to pytanie? Nie ma co... Naprawdę jesteś dziwnym dzieckiem - powiedział to specjalnie i dalej zaczął się śmiać. Isaac zacisnął zęby ze zdenerwowania. Nie chciał mu dawać więcej powodów do tego, żeby śmiał się bez końca.

       - Dobra, możesz już przestać - powiedział zdenerwowany, rozglądając się dookoła. Zdawało mu się, że wyczuwa jego obecność, energię, która mu towarzyszy i dzięki której ogarnia go uczucie ciepła i spokoju. Przy nim czuł się zupełnie inaczej, nie był taki spięty, może i się denerwował, ale wystarczyło, że tamten powie parę słów i wszystko wracało do normy. Za to ten tu robił wszystko żeby go zdenerwować.

       - Zapomniałem, że dzieci nie wolno denerwować - no i znowu to samo. Ciemnowłosy śmieje się coraz bardziej, a Isaac jest na granicy wytrzymałości. Blondyn spojrzał na niego po czym lewą ręką zepchną z siebie jego głowę, a ten uderzył nią o oparcie po czym wylądował na ziemi - Ała, mógłbyś nieco uważać - powiedział z uśmiechem trzymając się za kark - Dobra - uspokoił się kiedy spojrzał w oczy Isaac'a. Wstał. Przeskoczył przez krzesło obok chłopaka i usiadł na siedzeniu opierając lewą rękę na oparciu po czym wpatrywał się w Isaac'a - Spokojnie, już przestałem. Więc się tak nie denerwuj - rzeczywiście, uspokoił się. Spoważniał, ale był bardzo rozluźniony. Możliwe, że to było jego stałym zachowaniem. Może należał do osób otwartych. Isaac tak twierdził, ale nie mógł być tego pewny w stu procentach, bowiem za mało go znał.

       - Możesz się trochę odsunąć? - powiedział z lekkim zniesmaczeniem, kiedy zobaczył, że czarnowłosy, który był oddalony od niego jakieś dwadzieścia centymetrów, zaczął bawić się kolczykiem w języku.

       - Co, nie podoba ci się? - wróciło mu jego wcześniejsze poczucie humoru. Nie odsunął się, lecz przysuną bliżej - Wiesz jak przyjemnie się z tym całować. Możemy spróbować - na jego twarzy pojawił się lubieżny uśmiech, po czym przejechał kilka razy kolczykiem po zębach. Był niecałe dziesięć centymetrów od twarzy Isaac'a i delikatnie ujął jego policzek w dłoni - Wiesz powinienem cię czegoś nauczyć - z jego twarzy dalej nie schodził uśmiech. Isaac zepchną z siebie jego rękę i rzucił mu złowrogie spojrzenie.

       - Nie prosiłem się o nic, a już na pewno o twoją pomoc - odwrócił się w inną stronę. Spoglądał na uczniów którzy kończą dobieranie się w pary i sami wpatrują się w niego. Poczuł się dziwnie co było do niego nie podobne, bowiem nigdy mu to jakoś szczególnie nie przeszkadzało. Wzrok innych ludzi był dla niego bez znaczenia, dlatego nie wiedział dlaczego tak reaguje, ale tylko do chwili, w której zobaczył, że patrzy na niego również białowłosy Mikael. Teraz już wiedział, to przez niego tak się speszył, bo czuł na sobie jego wzrok. Isaac podświadomie nie chciał, żeby on widział go w takiej sytuacji jak teraz. Kiedy ktoś znajduje się tak blisko niego i w dodatku go dotyka. Blondyn gwałtownie wstał i patrzył przez chwile na Mikael'a, ale odwrócił się kiedy Ruka zaczął mówić.

      - Ty może i się nie prosiłeś, ale on - spojrzał na Mika'ela - sprowadził mnie tu właśnie w tym celu, żebym cię uczył i żebym z tobą mieszkał - Isaac otworzył ze zdziwienia oczy, a ciemnowłosy mówił dalej - Myślisz, że nie wiedziałem kim jesteś. Wiedziałem o tym już ponad dobre pół roku temu. Kiedy byłem w pierwszej klasie, twój ojciec przyszedł do mnie i złożył mi propozycje. Miałem zrobić sobie trzy lata przerwy od szkoły, po czym miałbym przyjść do drugiej klasy i Cię pilnować. Właśnie przez to jestem taki wkurzony. Wczoraj dostałem wiadomość, że mam się tu pojawić i musiałem zostawić wszystko żeby wrócić. Wiesz może dlaczego ? - pochylał się teraz nad dzieciakiem

       - Nie, niby skąd miał bym wiedzieć ?

       - Żeby zajmować się jakimś rozpuszczonym szczeniakiem, który zamiast podziękować grzecznie za pomoc to jeszcze strzela fochy i nic tylko gada zamiast coś zrobić. Co zaskoczony ? - zapytał kiedy zobaczył minę Isaac'a. Tak był zaskoczony, a raczej zszokowany. Sądził, że Ruka wybrał go z własnego wyboru, bo chciał go denerwować, bo chciał się na nim wyżywać, bo chciał go szantażować tym, że wie kim jest, a nie bo ktoś mu tak kazał - Widzę, że tak...ale chyba nie myślałeś, że twój ojciec pozwoli, żeby zajmował się ktoś słabszy, kim będziesz mógł pomiatać. Zapewniam, że w moim przypadku na pewno tak nie będzie.

       - Ruka - czarnowłosy odwrócił się i patrzył w to samo miejsce co Isaac, oboje patrzyli na Mikael'a, który szedł w ich stronę. Zresztą nie tylko oni patrzyli. Mika złapał ciemnowłosego za ramię i odsunął go od Isaac'a. Zrobił to tak, że nikt nie zauważył jak dużo włożył w to siły, bowiem Ruka był zbyt dumny, żeby przyznać, że poczuł lekki ból - Możesz mi powiedzieć co robisz - nie musiał tego mówić, żeby Ruka zrozumiał. Jego oczy mówiły wszystko po za tym wiedział, że wszyscy po połączeniu ze swoim partnerem stawali się tacy, byli o siebie zazdrośni, martwili się o siebie, kochali tylko siebie na wzajem i nie chcieli się sobą dzielić z kimś innym. Odpuścił. Nie miał zamiaru się z nim kłócić, bowiem Mikael był jego ulubionym nauczycielem z braci, w ogóle był jego ulubionym nauczycielem ze wszystkich.

      - Nic, tylko rozmawiamy Mikael, a o czym pomyślałeś? - wiedział o czym pomyślał. W sumie to specjalnie zbliżał się do chłopaka, bowiem wiedział, że Mikael na niego patrzy, ale sądził, że zrobi się taki zazdrosny o blondyna. Właśnie za to go zawsze lubił, że mimo iż próbował go poirytować ta tamten nigdy się nie irytował. Sytuacja się zmieniła i to Mikael się śmiał kiedy czarnowłosemu nie udawało się go denerwować, po czym to Ruka stawał się zdenerwowany. W końcu oboje zaczęli się drażnić ze sobą, ale zawsze oboje mieli dobry humor i się z tego śmiali. Natomiast teraz czarnowłosy wiedział, że tak nie będzie, że teraz ma swojego partnera i że teraz to z nim będzie się śmiał.

      - Mikael - zawołał jakiś nauczyciel i machnął ręką na wznak, aby podszedł do niego. Spojrzał jeszcze raz na Isaac'a po czym znalazł się obok nauczyciela. Isaac i Ruka śledzili go wzrokiem przez chwilę, jednak zaraz czarnowłosy spojrzał na blondyna, który znowu ujrzał jak sporo ludzi się mu przygląda.

      - Czy wszyscy już jesteście dobrani w pary ? - zadał pytanie mężczyzna o brązowych włosach, ten sam który zgarnął Isaac'a z korytarza - widzę, że tak - powiedział, kiedy nikt nie zaprzeczył - Więc dzisiaj Mikael będzie was uczył, dlatego też słuchajcie uważnie jego wskazówek i róbcie co wam karze. - Skiną głową w stronę Mika'ela po czym wraz z innymi nauczycielami zajęli miejsca gdzieś na trybunach.

      - Chodź tam - powiedział czarnowłosy i podszedł bliżej grupy, a zaraz za nim ruszył Isaac - Radzę ci, żebyś uważał co robisz, bowiem tam - wskazał na nauczycieli - siedzą osobniki, które będą ci się przyglądać prawie jak monitoring i nie ruszając się z miejsca będą wstawiać ci punkty w rzadkich przypadkach oceny. Wiesz w końcu to jest najlepsza szkoła nie tylko dla uczniów, ale i dla nauczycieli.

       - Ruka - powiedział szorstko Mikael. Ręce miał splecione na brzuchu. Uniósł jedną brew kiedy czarnowłosy spojrzał na niego przepraszająco - Dzisiaj nie macie nic szczególnie trudnego. Więc za wiele wam nie mogę pokazać. To jak opanujecie dzisiejszą lekcje zależy tylko i wyłącznie od was.

       - Nic trudnego? Jasne dla ciebie zawsze wszystko jest proste - powiedział jakiś chłopak.Wyglądał na pierwszaka bowiem był dość niski i miał krótkie czarne włosy z blond końcówkami.

       - Po prostu jesteś za głupi, żeby to pojąć - krzykną Ruka. Isaac był zaskoczony, bo pierwszy raz widział jak chłopak obok niego jest zły, aż zachciało mu się śmiać - Shusei od razu widać, że twój brat. Taki debil to tylko z twojej rodziny... - nie skończył bo Shusei szybko wizą jeden z mieczy wiszących przy ścianie i stanął przed nim. Ruka tak samo szybko jak on ruszył po miecz, ale zdziwił się, że Shusei nie idzie za nim i odwrócił się. Wtedy zobaczył że stoi jakieś dwa metry od Isaac'a i przykłada czubek miecza do jego szyi.

       - Gdybym miał do wyboru On albo On - wskazał na wcześniej wspomnianego chłopaka -  to jednak wybieram Shin'a na brata, przynajmniej on nie ma nic wspólnego z nim - wskazał ręką na Mike po czym spojrzał mu w twarz

       - O czym ty mówisz ? - zapytał czarnowłosy. Domyślił się, że on już wie, ale nie wiedział skąd. Przecież nikomu nic nie powiedział. Więc jak mogło się wydać, że Isaac i Mikael to bracia?

       - O czym? - Shusei szybko znalazł się za chłopakiem, spojrzał na Ruke i przejechał mieczem po torsie Isaac'a. Zrobił to tak precyzyjnie, że na ciele nie było nawet draśnięcia, za to wszyscy zobaczyli to czego nie powinni, zobaczyli pieczęć. Ruka stał teraz obok Mikael'a, który zacisną mocniej zęby i otworzył szerzej oczy - Nie mów Ruka, że nic nie wiedziałeś?

       - Wiedziałem - powiedział beznamiętnie - i co z tego? Pytanie brzmi skąd ty wiedziałeś? - zapytał poważnie patrząc mu prosto w oczy.

       - Proste byliście nieostrożni. Kiedy tak zabraliście go z areny postanowiliśmy z Yoshiro poćwiczyć nieco magię i jakoś tak wyszło, że otworzyliśmy weneckie lustro, które wam towarzyszyło. Zboczyliśmy znak, co prawda był większy, ale wiemy co to oznacza - uśmiechnął się bezczelnie - reszty się domyśliliśmy, zresztą nie było czego - powiedział i przycisnął miecz do gardła chłopaka, a po chwili pociągną, rozcinając delikatnie skórę, z której zaczęła lecieć krew. Spojrzał na Mike i jeszcze raz się uśmiechną widząc jego przerażenie po czym ponowił czynność, ale rana była teraz trochę głębsza - Chyba się nie boisz Mikael ? - i znowu ten szatański uśmiech.

       - Shusei - powiedział spokojnie Yoshiro po czym spojrzeli sobie w oczy - już wystarczy, nie uważasz? - Isaac wykorzystał chwilę nieuwagi i złapał za koniec miecza po czym okręcił go parę razy, aż Shusei nie wypuścił go z rąk. Odsunął się od niego kilka kroków i skierował się w jego stronę. Nim zdążył zrobić coś więcej Mika był już obok i załapał go za policzek zmuszając do tego by spojrzał mu prosto w oczy, w których nie zobaczył bólu po mimo ran na szyi i dłoniach, ale ujrzał spokój. Więc i on sam się nieco uspokoił, ale chwycił miecz przy swoim boku i wysuwając swoje kły oraz śnieżnobiałe skrzydła, zrobił niecałe dwa kroki w stronę Shusei'a z myślą zabicia go, ale kiedy poczuł szarpnięcie za ramię i ujrzał Isaac'a, który stanął przed nim natychmiast zaprzestał.

       - Mika, przestań....Nic mi nie jest. Więc, zostaw go - powiedział spokojnie i tak cicho, prawie jakby nie poruszał ustami, mogłoby się wydać że nic nie mówi, ale mówił i białowłosy słyszał to doskonale. Chłopak wypuścił miecz z rąk i dotknął Mikael'a w to samo miejsce gdzie widniał jego znak. Mika wzdrygną się lekko po czym wypuścił powietrze z płuc, po części z niezadowolenia, bo teraz nic nie może już zrobić, nie sprzeciwi mu się przecież. Z drugiej strony ze szczęścia, że nastąpiło przełamanie i to Isaac dotknął go pierwszy bez jakiejkolwiek jego interwencji i w dodatku chłopak czuł się przy tym tak spokojnie i pewnie. Schował swój miecz i łapiąc chłopaka za rękę wyszli z sali. Przed wyjściem Mika jeszcze dodał - Koniec  lekcji...możecie iść.



                                                              
                                                                          ***




       Było jakieś dziesięć po drugiej. Mikael i Isaac byli sami w pokoju blondyna, który po incydencie na drugiej lekcji wraz z białowłosym leżeli  teraz bez górnej części garderoby w łóżku. Po wcześniejszych ranach nie było ani śladu, ponieważ jak to powiedział Mika, anielska broń jest zaczarowana i jej rany dla aniołów nie są śmiertelne i szybko się goją.
       Isaac siedział teraz na torsie Mikael'a, który podpierał się na łokciach i uśmiechał się do niego lustrując całe jego ciało.  Blondyn z powrotem położył dłoń na pieczęci Mikael'a i wpatrywał się w nią jak zahipnotyzowany.

       - Hym... Coś nie tak ? - Mikael patrzył tak samo tylko, że na twarz na Isaac'a. Chłopak spojrzał na niego i uśmiechnął się w nieznany dotąd sposób białowłosemu. Wyglądał jak dzieciak z tym słodkim uśmiechem. Mika podniósł się i przez chwilę podparty był na dłoniach, ale kiedy niechcący Isaac otarł czołem o jego nos ten poczuł pragnienie dotyku. Objął chłopaka jedną ręką w pasie, a drugą przyciągną jego twarz do siebie. Zaczęli powoli, spokojnie, ale po czasie było coraz namiętniej i namiętniej, później pocałunki nie kończy się tylko na ustach, ale przenosiły się na uszy, ramiona, tors i z powrotem wracały na usta. Pocałunki były namiętne i spontaniczne, ale jednocześnie delikatne i spokojne. Czuli namiętność, ale nie pragnęli nic więcej, chcieli tylko bliskości, a pocałunki traktowali bardziej jak zabawę - Jeżeli chcesz to możesz wysunąć skrzydła  - powiedział ponętnym głosem Mika, który wiedział, że to spowoduje jego całkowite odprężenie. Zaproponował mu to, ale nie wierzył, że to zrobi, przynajmniej nie tak szybko. Starszy anioł uśmiechnął się po czym przewrócił blondyna na plecy i wylądował na nim. - Nie jest ci zimno - kontynuował kiedy ujrzał pytający wzrok chłopaka - Wiesz po zapieczętowaniu to normalne, przynajmniej przez jakiś czas.

      - Może trochę, ale to chyba przez to, że leże pół nagi. - uśmiechnął się i znowu go pocałował. Mika wstał ciągnąc go za sobą, bowiem chciał podnieść kołdrę, żeby go przykryć, ale nie zdążył, bo Isaac pchnął go na ścianę dalej całując. Oboje mieli wysunięte kły. Wtedy niespodziewanie wszedł Ruka z jakimiś znajomymi, którzy poczuli się niezręcznie i robili wszystko, żeby nie patrzeć na całujące się anioły.

       - Sorry nie wiedziałem, że tu jesteście - powiedział obojętnie, jakby ten widok miał na co dzień. On patrzył na nich a oni na niego - Wiem, że to raczej zły moment, ale czy to znaczy, że mogę wracać do domu? - mówił obojętnie. Lecz kiedy Mika rzucił spojrzenie typu "no raczej nie" to ten uśmiechnął się i powiedział - Przecież wiedziałem, ale chciałem mieć pewność - rzucił się plecami na łóżko - A wy będziecie tam tak stać ? - powiedział z arogancją, ale tamci wydukali, że muszą iść i na tym się skończyło. Wyszli i zamknęli drzwi - To będzie gadanie - przeciągną ostatnie słowo - A wy to moglibyście się ubrać, bo nie przypomina sobie, żebym zamawiał na dzisiaj striptiz. Więc ubierzcie się - powiedział po czym założył słuchawki na uszy i obrócił się do ściany. Isaac i Mikael nie ubrali się tylko poszli z powrotem do łóżka, po czym zasnęli na parę godzin.



                                                                                           
                                                                            ***




       Dziś był pierwszy poniedziałek czerwca i w ten piątek Isaac miał testy końcowe, w sumie to trwały cały tydzień, ale te najważniejsze były w piątek. Minęło ponad dwa lata od przybycia Isaac'a do szkoły. Przez ten czas Isaac pogłębił swoją więź z Mikael'em i nawet trochę polubił swojego współlokatora, z którym był teraz w jednej klasie, po tym jak ominął drugą klasę i przeniósł się do trzeciej. Poprawił swoją technikę w walce, swoją wiedzę i nauczył się korzystać z instynktu, który podpowiadał mu co ma robić. Co do innych ludzi takich jak Shusei, jego nienawiść do synów Gabriela jeszcze bardziej się pogłębiła i zawsze kiedy się widzieli to patrzył na nich z pogardą. Także mówiąc w skrócie wszystko się zmieniło. Wliczając w to Isaac'a i Mike. Oboje wyrośli, no może Isaac urósł więcej. Nabrali mięśni. Włosy Mikael'a wyjaśniały, a Isaaca wręcz przeciwnie, bo były teraz ciemno brązowe.

       Wszyscy uczniowie przyglądali się im, ale jednocześnie nie patrzyli im w oczy. Jednak oni byli już do tego przyzwyczajeni od bardzo dawna. Ludzie zawszę się tak patrzą, jedni z podziwem, a inni z pogardą, jeszcze inni z zazdrości, a inni jak ten tu ze znudzeniem i naburmuszoną miną, ale właśnie za to w jakiś sposób go lubili, bo w końcu Ruka też miał pewne zalety.

      - Ile można na was czekać, księżniczki - zapytał i wygiął twarz w grymas - Bardzo mi przykro, ale ten książę ma już zajęty terminarz....Więc kwiatuszki następnym razem - uśmiechnął się słodko, wręcz jak dziecko z podstawówki, nieznające jeszcze tego świata, po czym pokazał swoje poirytowanie i znudzenie czekaniem - moglibyście łaskawie szybciej ruszać swoje anielskie dupy i przychodzić na czas.







    Mika                                                                          Isaac










czwartek, 8 stycznia 2015

Rozdział 7




         Witam po długiej, a raczej bardzo długiej przerwie. Wiem spieszyła, bo nie było mnie pół roku. Przez jakiś czas myślałam, że to już koniec i nie będę tego kontynuować, byłam pewna, że daliście sobie z tym spokój i porzuciliście czytanie tego bloga tak jak ja pisanie go. Powiem szczerze, rozleniwiłam się po prostu i tyle.... Chociaż przed wakacjami byłam pewna, że będę miała dużo czasu i będę pisać. Prawda czas miałam, ale pisać nie chciałam. Później zaczęła się szkoła, później pochłonęły mnie Mistrzostwa Świata w siatkówkę, a zaraz po tym zaczął się sezon PlusLigi, który dalej trwa, ale oglądania było już mniej, za to szperania i szukania wyników na necie coraz więcej. Potem Liga Mistrzów i Puchar Polski. Eliminacje na Euro 2016 w piłce nożnej, też mało oglądania, ale ja tak mam że po jak ma być mecz to żyję meczem dwa dni przed i tydzień po. Teraz jeszcze skończył się turniej Czterech Skoczni, ale dalej skaczą, biegi narciarskie i jaszcze Puchar Hopmana w tenisa... także zima pełna sportu, nie wspominając o boksie czy moim ulubionym MMA... Jeszcze raz sorry za tak długą nieobecność. Ostatnio jeszcze zaczęłam czytać i siedziałam po nocach... Dzięki za komentarze, bo pewnie jakby ich nie było to bym nie pisała, bo bym myślała że już nie czytacie, ale i tak na pewno większość z was już tego nie czyta i to tylko i wyłącznie moja wina... znam to, bo jak sama musiałam czekać na przeczytania jakiegoś bloga 4 miesiące to zapominałam o co w tym chodziło i porzucałam czytanie... Nie wiem kto napisał z anonima dzisiaj o 0:27 bodajże, ale siedziałam wtedy i pisałam do prawie pierwszej, musiałam się jeszcze uczyć więc nie dodałam wczoraj tylko dzisiaj.
Jeszcze raz sorry.

      Co do rozdziału i ogólnie bloga to mam pytania, które zawsze zapominam zadać... Jak się go czyta? No wiecie chodzi mi o wygląd strony, język jakim pisze....Mi się dobrze czyta, bo pisze to moim językiem codziennym i nie przepadam za czytaniem czegoś językiem bardzo formalnym. Wygląd strony... no wybrałam tak jak mi było najlepiej, bo niektórzy autorzy to piszą taką jakby  techniczną czcionką do tego 22, a ja wolę tak 16 pisać... A jakie jest wasze zdanie i co sądzicie o nowym rozdziale, a i to czego nie lubicie są cztery nowe postacie w zakładce bohaterowie... od razu mówię jak ktoś woli to może zdać się na własną wyobraźnie i nie zaglądać na fotki. To tyle...Miłego czytania, mam nadzieje że nie wyszłam z wprawy



                                                                                                                      Kira



----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------






       - Zabije cię, zabije za to co mu zrobiłeś - Luna był wściekły, tak jak nigdy dotąd. Sam co prawda nie umiał sobie tego wytłumaczyć, ale nie mógł przestać. Oparł się dłońmi o naczynie i zacisnął na nim pięści. Wystarczyła by jeszcze chwila, a zmieniłoby się ono w pył. Jednak poczuł jego obecność. Ruszył w kierunku gdzie była ona najbardziej wyczuwalna. Szedł korytarzem, aż dotarł do jednej z sypialni , w której znajdował się owy demon i z głośnym trzaskiem otworzył wrota. Brązowowłosy siedział na łóżku pozbawiony górnej części garderoby.

       - Dagon - wysyczał cicho Luna, podszedł do niego, złapał go za ramiona i przycisnął do ściany. Demon jednak skierował leniwie oczy w jego kierunku i uniósł kącik ust, który podkreślał jego złośliwą naturę. Spojrzał na wściekłego Lunę.... Oh jak on go uwielbiał denerwować.

       - Masz do mnie jakąś sprawę - przerwał po czym poszerzył uśmiech i przechylił głowę w lewą stronę - Luna. Dzisiaj jetem zajęty więc możemy pobawić się inny razem

       - Nie pieprz. Dobrze wiesz po co tu przyszedłem - wciąż miał tą samą powagę w oczach. Dagon prychnął po czym odsunął go od siebie i wolnym krokiem podszedł do szafy.

       - Może  wiem, a może nie wiem... Kto to wie - spojrzał na niego i wyciągnął z szafy koszulę, którą już po chwili zaczął zakładać - zabawne - powiedział jakby sam do siebie

      - Hym? - czarnowłosy uniósł brwi pytająco

      - Macie to samo spojrzenie....pełne nienawiści. Dlatego to jest takie zabawne.... On jest malutkim aniołkiem, a ty.... jestem ciekaw jak szybko się pozabijacie, a może raczej jak szybko on będzie starał się zabić ciebie. Stawiam, że długo to nie potrwa... - zaczął się śmiać, a Luna zacisnął zęby i wpatrywał się w demona po czym głośno wypuścił powietrze i wyszedł trzaskając za sobą drzwiami
     
       - Hej, nie obrażaj się - dodał nie przestając się śmiać





                                                                                   ***




    Mika siedział obok śpiącego Isaac'a już trzeci dzień. Nie spuścił go z oczu nawet na sekundę. Czuł, że musi być przy chłopcu, nie reagował na obecność innych, tylko cały czas wpatrywał się w jego twarz. Nie był taki jak wcześniej, złowrogi i  apatyczny. Teraz biła od niego delikatność i troska. Od kilku minut Isaac wiercił się na boki, aż w końcu zaczął się wybudzać.

       - Wiesz co masz robić - powiedział do Mikael'a ojciec spoglądając na dotychczasowego opiekuna Isaac'a, który wyszedł razem z nim z pomieszczenia. Mika wiedział co oznacza to uczucie chociaż nigdy wcześniej go nie odczuwał. Chłopak otworzył oczy i po chwili znalazł się w pozycji siedzącej, kiedy spojrzał na Mikael'a uniósł brew z niezadowolenia.

       - Co ? - zapytał opryskliwie chłopak anioła, który wpatrywał się w jego znamię na ciele.

       - Nic - powiedział po chwili i wstał z łóżka po czym odsłonił firankę z okna po prawej stronie, i opierając się o ścianę spoglądał na krajobraz. Isaac śledził go wzrokiem, ale po chwili poczuł coś dziwnego i zaprzestał. Wstał z łóżka i podszedł do szafki szukając górnej części garderoby, bowiem był tylko w spodniach. Kiedy się odwrócił zobaczył Mikael'a, który był nie całe pół metra od niego. Zanim zdążył coś powiedzieć został przyciśnięty do ściany. Zaczął się szamotać, ale Mika w tej samej chwili położył mu delikatnie dłoń na policzku. Isaac czuł jak zwalnia mu serce, oddech stawał się wolniejszy i głębszy. Nie umiał do końca tego nazwać, ale czuł się bezpieczny. Wtedy Mika powoli zbliżył się do niego i zaczął całować, Isaac nie czekając długo zaczął robić to samo. Rzucił podkoszulek, który trzymał w ręce i zaczął rozbierać Mikael'a, ten zaś oplótł się jego nogami i usiadł na łóżku. Nie trwało to długo, a Isaac wraz z Mikael'em ukazali swoje kły. Jednak Mika w przeciwieństwie do chłopaka był dużo bardziej opanowany. Isaac nie mógł już złapać tchu, dla niego to było za mało, chciał więcej. Zaczął zjeżdżać coraz niżej swoją ręką.

       - Uspokój się - wyszeptał mu do ucha Mika, jednak to nic nie dało i chłopak zaczął rozpinać jego spodnie. Wtedy już Mika wiedział, że musi to zrobić. Chwycił nóż który miał przypięty do pasa i zaciskając zęby wbił go w klatkę Isaaca, nieco niżej od serca. Wyciągną ostrze, a chłopak krzykną i wygiął się w łuk, ale zaraz oparł głowę na ramieniu Mikael'a dusząc ciężko z bólu.

     - Co ty.... - zapytał cicho.

     - Znasz zasady, nie możemy przekraczać granic - powiedział spokojnie. Przerzucił go na plecy i zawisnął nad nim po czym zaczął pić jego krew. Isaac'a przeszedł zimny dreszcz i z każda sekundą czuł jak jego ciało stygnie coraz bardziej.

       - Przestań....zimno - powiedział cicho. Po tych słowach Mika przestał i ponownie sięgną po nóż, tylko tym razem zatopił go w swoim ciele. Dokładnie w to samo miejsce co wcześniej tylko, że na ciele Isaac'a. Teraz sam położył się na plecy i usadził chłopaka na sobie.

       - Teraz ty - złapał go za ręce kiedy chłopak próbował się odsunąć - Nie bój się, nic ci nie będzie - mówił kojącym głosem

       - Nie boję się... - Mika nie pozwolił mu dokończyć

       - Boisz - rozluźnił uścisk kiedy chłopak spojrzał mu prosto w oczy - Czuję twój strach, tak samo jak ból. Czuję twoje pragnienia jak i te zimno. Znam to uczucie. Dlatego pozwól mi to zmienić - podniósł się na rękach, tak że ich twarze były w odległości od siebie o jakieś dziesięć centymetrów. Wplótł swoją dłoń w jego włosy i przyciągną go bliżej, po czym powiedział spokojnie - Zmienię twój strach i ból w siłę, w twoją największą broń i dam ci ciepło, którego tak dozgonnie pragniesz Isaac... Będzie dobrze więc pij, ten jeden jedyny raz... Dalej Isaac, zrób to - puścił go i ponownie się położył. Chłopak spojrzał na jego ranę niepewnie, ale postanowił to zrobić. Pochylił się i zaczął pić. Im dłużej pił tym coraz bardziej czuł chłód. Mikael powiedział, że da mu ciepło - Oszukał mnie - pomyślał i od razu oderwał cię od niego.

       - Kłamałeś... Dalej to czuje, to zimno. Jeszcze bardziej - przełkną ślinę i znowu trząsł się z zimna. Wtedy Mika przyciągnął Isaac'a do siebie, wysunął skrzydła i oplótł nimi jego zimne ciało. Isaac walczył z uściskiem, ale zaczął czuć ciepło, które napełniało go spokojem. W końcu przestał się opierać.

       - Mówiłem, że będzie dobrze - położył brodę na jego głowie widzą, że ten znowu robi się senny - teraz śpij...rana musi się zagoić - Isaac po chwili już spał. Mika przyglądał się mu dobrą godzinę po czym niechętnie, ale sam zapadł w sen. W końcu jego rana też musi się wygoić, a raczej zapieczętować.


      Następnego dnia Isaac obudził się obudził się pierwszy. Spojrzał na zegarek, było chwilę po ósmej. Nie był pewien ile dni spał tym razem i jaki ma jest dzisiaj dzień. Dlatego też starając się nie obudzić Mikael'a wstał z łóżka. Ubrał podkoszulek, bluzę, buty i rzucając ostatnie spojrzenie na Mike wyszedł z pomieszczenia udając się do swojego pokoju. W połowie drogi jeszcze zawahał się, na myśl że zostawił Mike samego. W końcu jednak pomyślał, że ten nie pozwolił by mu pójść, tylko znowu zatrzymałby go w taki sposób jak wczoraj. Na samą myśl lekko się speszył - Ja... ON... Boże - uniósł ze zdziwienia brwi po czym pomasował lekko skroń. Nareszcie jest, pokój 256. Wyciągnął z kieszeni klucz, otworzył drzwi i wszedł do środka powoli. Nie był pewny bowiem jego współlokator o ile był mógł jeszcze spać. Zlustrował oba łóżka... Oba były w takim samym stanie jak je zapamiętał - Mieszkam sam? Nareszcie jakieś plusy - pomyślał, był pewien, że przez ten czas nikogo tu nie było. Usiadł na łóżku i sięgnął po telefon, który zostawił podłączony do ładowarki kiedy ostatnio wychodził. Zobaczył na datę..

       - A więc dzisiaj piątek... Cholera, mogłem jeszcze pospać.....No nic, trzeba się zbierać w końcu szkoła Isaac, podnosimy się i idziemy się kształcić, ale najpierw może mały prysznic - wyciągnął z torby ręcznik, czystą bielizną i poszedł do łazienki. Szybko zrzucił z siebie wszystkie ubrania i wszedł do kabiny. Kąpiel była tak odprężająca, że stracił rachubę czasu. Siedziałby tam dłużej gdyby nie usłyszał dzwonka, który dzwonił pięć minut przed lekcją informując uczniów, żeby powoli schodzili się pod klasy. Isaac szybko wyszedł z kabiny, lekko przetarł się ręcznikiem, ubrał bieliznę i wyszedł z łazienki. Rzucił ręcznik w kąt i zaczął grzebać po szafie w poszukiwaniu czystych ubrań. Szybko założył czarne spodnie i czarne adidasy za kostkę, przekopał całą szafę w poszukiwaniu górnej części garderoby. W końcu przypomniał sobie jednak, że podkoszulki są w drugiej szafie, w tej pomiędzy dwoma łóżkami. Szybko się przy niej znalazł i wyciągnął biały podkoszulek na grubych ramiączkach i czarną skórzaną kurtkę, którą rzucił na łóżko. Odruchowo odwrócił się w stronę drugiego łóżka i doznał szoku. Na łóżku leżał jakiś czarnowłosy chłopak o czerwonych oczach w czarnych spodniach i czerwonej bluzie ze słuchawkami na uszach, a co do uszu. W jednym z nich miał dobre pięć kolczyków, a w drugim co najmniej pięć. Chłopak przyglądał się na jego nagi tors, a raczej na znajdujący się na nim znak. Isaac widząc to szybko się ubrał, chłopak odpowiedział dziwnym uśmiechem - A więc jednak...mam współlokatora - przyjrzał się mu chwilę, kiedy usłyszał kolejny dzwonek - No pięknie, jestem spóźniony - szybko zarzucił na siebie kurtkę, chwycił telefon i słuchawki, które założył na uszy i rzucając ostatnie spojrzenie nowemu współlokatorowi wyszedł z pokoju. Wiedział, że się spóźni. Mimo to nie miał zamiaru biegnąć jak nienormalny. Kiedy tak szedł przez chwilę pomyślał kim jest ten chłopak, tylko przez chwilę bowiem przypomniał mu się jego wzrok, a raczej na co patrzył. W pewnej chwili przypomniał sobie, że miał wcześniej owinięty tors - Czy to znaczy, że już mogę...mogę latać? - pomyślał - Może wypróbujemy... tylko gdzie...podwórko... arena... - jego rozmyślanie przerwał mu męski głos nauczyciela. Podniósł głowę i ujrzał wysokiego, dobrze zbudowanego mężczyznę o długich zielonych włosach.

       - Panie Isaac. Wiem, że jest Pan wyjątkowym uczniem, ale czy nie ma pan teraz zajęć - Zapytał nauczyciel sarkastycznie. No i szlag trafił jego chwilowe marzenia. Jak mus to mus, musiał iść na lekcję. Wcześniej spojrzał na plan. Pierwszą miał lekcje walki w klasie 305, ale tylko część teoretyczną, ponieważ część praktyczna odbędzie się na kolejnych dwóch lekcjach na arenie. Potem ma godzinę przerwy i na ostatniej lekcji ma strategi w walce w sali 408. Niby niewiele i niby szybko kończy, ta akurat, nic bardziej błędnego. Gdyby nie fakt, że lekcje trwają od dziewiątej i każda z nich trwa po półtorej godziny, plus dziesięć minut przerwy. Więc wychodzi na to, że dzisiaj zajęcia kończy o 17:10. Rzeczywiście szybko. Wyrwał się z zamyślenia kiedy usłyszał pukanie.

       - Dzień dobry, panie Murillo. Przepraszam, że przeszkadzam ale przyprowadziłem panu ucznia, który przechadzał się po korytarzu - mężczyzna pchnął go do środka klasy, jak można to nazwać klasą raczej przypominało to wykładowczą salę studencką. Ławki z przodu były na dole, a każde kolejne znajdowały się coraz wyżej. Nauczyciel znajdował się na podeście o wymiarach mniej więcej pięć na pięć metrów. - Do widzenia - powiedział i natychmiast wyszedł. Isaac obserwował jak zamykają się drzwi klasy. Obrócił się i przez chwilę poobserwował uczniów po czym usiadł gdzieś tak trzy ławki od końca. Oparł się o ścianę i położył jedną nogę na krześle. Nauczyciel przez chwilę popatrzył na niego, ale zaprzestał ponieważ wrócił do lekcji. Isaac słuchał nauczyciela, który miał ze sobą pomocnika, którym kierował dokładnie pokazując różne sposoby walki

       - Ja pokaże wam podstawy, a wy wykorzystacie je, poprawicie i dopasujecie do swojego stylu walki. Oczywiście zależnie od możliwości swojego ciała i siły, którą posiadacie. Będziecie musieli wyćwiczyć w sobie niektóre zachowania, bowiem mało który z was posiada prawdziwy instynkt zabójcy - powiedział mężczyzna, rzucając lekkie spojrzenie Isaac'owi za to ten spojrzał na uczniów po lewej stronie. Przez chwilę spotkał się ze spojrzeniem jednego z nich - Jak on miał, Ren? Nie Reita...tak, na pewno - czerwonowłosy chłopak speszył się trochę, jednak nie chciał wyjść na słabszego i nie obrócił twarzy. Isaac wyczuł to i uśmiechnął się prowokująco po czym znowu zwrócił się ku nauczycielowi - Zostało nam jeszcze pięć minut, więc możecie już iść do swoich pokoi i przebrać się na lekcje praktyczne - ledwo skończy, a wszyscy znaleźli się już na korytarzu. Po za oczywiście Isaac'kiem, który dalej nie ruszył się z miejsca

       - A ty nie masz zamiaru iść ? - odwrócił się w stronę biurka i zaczął w nim grzebać, kiedy chłopak leniwie przekręcił swoją głowę, którą opierał na ręce i spojrzał na niego.

       - Szczerze ? - zapytał z uśmiechem, a nauczyciel znowu na niego spojrzał.

       - No raczej - uniósł lekko głowę

       - Nie bardzo - zrobił dość słyszalny wdech i wydech, po czym pochylił trochę głowę. Teraz leżał twarzą do ławki lekko opierając dłoń o czubek głowy - Jeszcze jest lekcja, więc mogę tu siedzieć jeszcze chwile - chwila minęła i zadzwonił dzwonek, a nauczyciel zerwał się z miejsca

       - Teraz już nie możesz... wstawaj i na kolejną lekcję - powiedział z niby powagą na twarzy, ale można by powiedzieć, że było to bardziej pobłażliwe niż poważne. Isaac z wyraźnym niezadowoleniem wstał i ruszył w stronę swojego pokoju. Kiedy tak szedł zastanawiał się czy TEN koleś dalej tam jest, a jeżeli tak to co robi i co mu powie po tym co zobaczył wcześniej. No i jest pokój 256. Zrobił kolejny wydech i szybkim ruchem otworzył drzwi, ale tego kogoś tam nie było.

       - Uff...jakie szczęście, nie ma go - zamknął drzwi i podszedł w stronę szafy.

       - Kogo? - Isaac usłyszał znajomy głos - Nie tylko nie on - pomyślał i odwrócił się powoli. Wykrzywił swoją twarz w grymas kiedy zobaczył Mikael'a

       - Czego chcesz Mika'el ? - wyrzucił z siebie i zaczął szukać ubrań na zmianę.

       - Mika'el... dla ciebie Mika - powiedział wciąż z uśmiechem. Isaac zrezygnował z dalszej konwersacji. Wyciągną jakieś szare spodnie dresowe ze ściągaczem, ale nie były to dresy workowate. Po prostu lekko luźne spodnie dresowe i tyle. Do tego granatowy podkoszulek i oczywiście dłucie wiązane buty typowo wojskowe. Ściągnął kurtkę i spojrzał na Mike - Nie masz zamiaru wyjść?

       - A muszę...wstydzisz się mnie? - powiedział z lekkim uśmiechem, uchylił nieco usta i przejechał językiem po zębach na końcu zagryzając delikatnie dolną wargę. Co prawda nic nie miał na myśli, ale chciał żeby chłopak się speszył, bowiem bawiło go to. Isaac nie tyle się speszył co poddenerwował, prychną lekko i zaczął przebierać spodnie i buty. Mika nie takiej reakcji oczekiwał, aczkolwiek ta też mu się spodobała. Isaac wstał, żeby podciągnąć spodnie i poczuł jak białowłosy jedną ręką położył na jego klatce piersiowej, a drugą jechał po jego szyi w górę. Złapał go za podbródek i i skierował w swoją stronę, bowiem obejmował go od tyłu. Patrzył chwilę na niego i w końcu otarł swój policzek o jego i oparł się mu na ramieniu. Isaac doznał małej przyjemności i poczuł niezrozumianą mu bliskość z Miką, zresztą tamten też to poczuł. Mika z powrotem uniósł głowę i patrzył wprost w jego oczy. Po chwili to Isaac otarł się o niego  w taki sam sposób jak on wcześniej, tylko że następnie złożył krótki pocałunek na ustach Mikael'a i zaczął się odsuwać, ale on nie pozwolił mu na to i teraz zaczęli się delikatnie całować, do czasu aż zadzwonił dzwonek. Isaac gwałtownie odsunął się od niego.

       - Niech to - syknął i ściągnął podkoszulek - znowu spóźniony - chciał teraz założyć bluzkę, ale poczuł no sobie jego dotyk i towarzyszący mu dreszcz - Mika - odchylił lekko głowę, ale tylko na chwilę, bo ten mu odpowiedział

       - Spójrz - Isaac pochylił się i zdziwił się nieco, a może trochę bardziej.

       - Jak to... - tylko tyle zdołał powiedzieć, kiedy zobaczył jak jego znamię zmniejszyło się i to bardzo. Wtedy Mika chwycił jego dłoń i wsunął pod swój podkoszulek w dokładnie to samo miejsce, a po chwili uniósł lekko tkaninę

       - Zapieczętowanie - chłopak spojrzał pytająco - Już ci mówiłem, jesteśmy partnerami, a to - przerwał - jest tego dowodem. Te znaki są tylko dwa. Jeden widnieje tutaj - dotknął Isaac'a jeszcze raz - a drugi tutaj - spojrzał na swoje ciało - Są niepowtarzalne i identyczne...Od dzisiaj i na zawsze - wypuścił głośno powietrze i zmienił swój dotychczasowo kojący ton, na zwyczajny - A teraz... powinieneś już iść. No wiesz, na lekcję - Isaac wyrwał się z chwilowego zamyślenie, a raczej tak to wyglądało, bowiem teraz nie myślał tylko starał się przyswoić to co usłyszał. Ubrał podkoszulek i tym razem już bez żadnej bluzy czy kurtki otworzył drzwi.

       - No to idę - rzucił mu ostatnie spojrzenie i wyszedł z pokoju. Teraz już szybkim krokiem udał się areny, gdzie miały odbyć się lekcje praktyczne z uczniami z różnych klas. Wszedł szybko przez bramę i widzą osoby ze swojej klasy poszedł właśnie w to miejsce.

       - Z tego co widzę to punktualności nie jest Pana mocną stroną panie Isaac - to on, ten sam nauczyciel, który zgarnął go wcześniej z korytarza.

       - Taaa - przeciągną Isaac, nie wiedząc co mam mu powiedzieć.

       - Dobrze. Teraz to nie ważne. Wszyscy są a więc siadajcie - wskazał im miejsca na arenie, których przy wcześniejszej wizycie Isaaca tu nie było. Tak można było usiąść, ale na trybunach znajdujących się nad areną a nie w arenie. Po chwili chłopak zobaczył, jak wszyscy uczniowie z  bodajże czterech klas ( bo tylu było nauczycieli ) siedzieli już na miejscach, a co do nauczycieli. Oni rozmawiali miedzy sobą, ale byli zbyt daleko i Isaac nic nie usłyszał.

       - Zaczynamy dzisiejsze lekcje praktyczne. Dzisiaj połączymy was, pierwszoroczniaków i was najstarszy rocznik w szkole w pary. Starsi będą pokazywać młodszym jak należy walczyć, nauczą ich myślenie i działania jak prawdziwi wojownicy, a na każdej kolejnej lekcji będziemy wybierać kilka par, które pokażą czego nauczyli swojego partnera, lub odwrotnie czego nauczyli się od swojego partnera... A więc, który ze starszaków chce pierwszy wybrać sobie podopiecznego? - po zadanym pytaniu, na sali rozległ się szum. Wszyscy rozmawiali między sobą o tym kogo wybrać, a po chwili ktoś krzykną

       - Ja chcę pierwszy - wszyscy obrócili się w lewą stronę, z której dochodził głos. Isaac ze zdziwieniem patrzył na czarnowłosego chłopak o czerwonych oczach... no na swojego współlokatora, który znalazł się obok nauczycieli.

       -To Ruka...Najsilniejszy uczeń w szkole...Nic dziwnego, że wszyscy się go boją. Patrz jak on wygląda - usłyszał Isaac jak jakaś dziewczyna mówiła do swojej koleżanki.

       - Więc Ruka, kogo wybierasz? - zapytał nauczyciel, a wszyscy w ciszy czekali na odpowiedź. Wtedy chłopak wysunął skrzydła i znalazł się się w mgnieniu oka przed Isaac'iem i wskazał na niego

       - Wybieram jego - uśmiechnął się arogancko po czym przybliżył się do chłopaka jeszcze bardziej i wyszeptał mu do ucha - będę cię uczył Isaac - przerwał i dodał jeszcze ciszej - synu Gabriela.