poniedziałek, 24 marca 2014

Rozdział 2

     Dla tych co czytali mojego pierwszego posta co najmniej parę dni temu. Po przeanalizowaniu go i dodałam trochę. Nie ma wielu nowych informacji tylko po prost są bardziej opisane zachowania bohaterów jaki i trochę dodanych informacji w części gdy poznaje Yoshiro i Shuseia. Mam nadzieje, że poprawiłam go na lepszy. Obecnie jest 2:30. Nie mam już siły, ale wzięło mnie na pisanie no i nie mogłam przestać. W dodatku jeszcze pozjadałam tyle literek i musiałam poprawiać. Cała ja...

                                                                                                                                Kira
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

   
        - Ty .. ty jesteś synem Gabriela..... - powiedział ze zdziwieniem i nadzwyczajnym spokojem czerwonowłosy. Podszedł bliżej chłopaka, chwycił go za ramię i z niesamowitą prędkością obrócił go w swoją stronę. Przypatrywał mu się jeszcze przez chwilę i zaciągnął za sobą za  kurtynę. W tym samym czasie wszyscy zdążyli już opuścić lokal. Mam na myśli wszyscy po za Luną, który po zniknięciu chłopaka ze sceny uśmiechną się sam do siebie. Hym...mój malutki aniołek to syn Gabriela, wspaniały nabytek. Do tego stu procentową czystość jak i najwyższa jakość. Takie to myśli krążyły po jego głowie.

       - Ha... to ci dopiero..haha - zwrócił się do swojego sługi jednak nie mógł powstrzymać się od śmiechu, który brzmiał lekko cynicznie. W końcu nie zawsze można znaleźć w piekle i to jeszcze wystawionego na aukcji syna Gabriela.

       - Chodźmy Zomaelu - powiedział już z nad zwyczajną powagą. Po czym ruszyli w stronę seny. Weszli na nią, a Luna szybkim i pewnym krokiem udał się za kurtynę. Pierwszym obrazem jaki z za niej ujrzał był Isaac, kilka aniołów i Darknees, który potwornie głośno krzyczał. Luna jednak nie zwracał uwagi na nic po za swoim małym aniołkiem, który był okryty długim kocem ciągnącym się za nim po podłodze. Chłopak od razu złapał z demonem kontakt wzrokowy od, którego nie potrafił się uwolnić. Zaczął czuć lekki dyskomfort. Jednak nie chciał tego pokazać i zmienił swój wyraz twarzy na pełen złości i pogardy. Pociągną Kaya za bluzkę na co ten odwrócił się i pochylił nad nim. Wyszeptali do siebie może po dwa zdania w tym prastarym języku. Po czym Kay staną przed swoim panem, ukłonił się lekko.

       - Panie... chłopak jest zmęczony. Czy mogę odprowadzić go do sypialni ? - zapytał jak zwykle grzecznie i z pokorą. Nie podniósł się jednak w oczekiwaniu na odpowiedz. Teraz Isaac wyglądał jak rozkapryszona księżniczka, której wydaje się że robi łaskę innym wydając im rozkazy, ale taki już był. Zawsze dostawał to czego chce i uważał się za pępek świata i to tylko dlatego, że jego opiekun poświęcał mu całą swoją uwagę.

       - Tak, możesz - zapalił papierosa, uniósł lewą brew i popatrzył na chłopca z irytacją. Po tych słowach Luna jakby "wrócił na ziemię". Widział ja chłopiec się oddala a potem znika za wielkimi drzwiami sypialni. - Wy....- wskazał na resztę aniołów - pomóżcie Kayowi z tym małym.... - powiedział, a z jego ust wyleciała wielka chmura dymu. Aniołom nie trzeba było dwa razy powtarzać, od razy ruszyły w stroną sypialni i zniknęły za jaj wrotami. Kiedy już nie było Isaac zmysły Luny wróciły do normy. Po dłuższej chwili wpatrywania się w drzwi za, którymi zniknęły anioły, demon otrząsną się i spojrzał w stronę Darkneesa na co ten znowu wypuścił dym ze swoich ust, uśmiechną się i rzekł rozbawiony

       - Hym ??? Czy coś nie tak Lunii ?? - powiedział te słowa ze złośliwym uśmiechem, ponieważ wiedział, że czarnowłosy nie lubi jak się tak do niego mówi. Wolał zwykłe, najzwyczajniejsze Luna. Bez żadnych skróceń czy słodkich dodatków, jakich używało wiele demonów. A wszystko dlatego, ponieważ miał słodką buźkę nastolatka. Nienawidził tego, że wszyscy nie traktują go poważnie, pomimo że był jednym z silniejszych demonów i był jednym z książąt piekła.

       - Zamknij się Darknees - wysyczał ze zdenerwowaniem, na co tamten znowu się uśmiechną po czym zapytał

       - Więc.... co planujesz ? - Luna spodziewał się tego pytania. Odwrócił się i podszedł do okna stojącego z lewej strony. Oparł na parapecie lewą dłoni i po chwili spojrzał na czerwonowłosego

       - Co planuje pytasz ? - zrobił głęboki wdech i wydech. - A czy jest co planować ? - zapytał spokojnie

       - Ha - powiedział cicho po czym dodał - znamy się za długo, żebym nie wiedział do czego pijesz. Wiedz jednak, że to nie możliwe

       - Niby dlaczego ? - zapytał rozbawiony ,jakby nie znając odpowiedzi na zadane pytanie

       - Bo ten chłopak.. - przerwał nie wiedząc jak się dobrze wysłowić, żeby Luna nie miał jak przekręcić jego słów co robił bardzo często, oczywiście specjalnie - On należy do nieba, do samego Gabriela.... Poza tym myślisz, że po niego nie przyjdą ? - zapytał z lekkim poddenerwowaniem

       - Szczerze ? Na to włośnie liczę. Ten chłopak od razu wydał się wyjątkowy, co prawda nie sądziłem, że aż tak bardzo. Bynajmniej na tą chwilę nie obchodzi mnie to kim jest. Powiedziałbym, że to mały plus...

       - Że co ? - spytał zdziwiony Darknees - Ty chyba nie masz na myśli... - przerwał po czym Luna przejął głos

       - Tak, właśnie o to mi chodzi. Wybrałem go i ma on należeć do mnie. Jeszcze nie miałem dziewictwa syna Gabriela. To jest pierwsza i ostatnia okazja, której nie można zmarnować - powiedział lekko ironicznie po czym na końcu uśmiechnął się. Na samą myśl co mógłby robić z chłopakiem nawet dzisiejszej nocy nie mógł się opanować. Podniecenie górowało nad rozsądkiem. Najchętniej poszedł by teraz do niego i wziął go siłą nie zważając czy ktoś patrzy czy nie. Kurwa o czym ja myślę? Opanuj się Luna, opanuj się - w tej chwili takie i podobne rzeczy zaprzątały jego głowę.

       - Skoro tak stawiasz sprawę. Chodź za mną i zabieraj go - powiedział po czym ruszył w stronę komnaty. Podszedł do drzwi, chwycił za klamkę po czym zapukał i otworzył je....



                                                                                  ***


Od razu po wejściu do komnaty Isaac położył się na miękkiej i białej pościeli, która była jedyną rzeczą, która rozświetlała ten ponury i nieprzyjemny pokój. Ściany po obu stronach łóżka i ta w której znajdowała się framuga drzwi wyjściowe były koloru ciemno szarego, podchodzącego pod czerń. Czwarta ściana była ciemno krwista. Łóżko było ogromne z czterema filarami na, na których była zawieszona zasłona. W tym czasie Kay podszedł do szafy, żeby wybrać ubrania dla chłopca. Nie minęły nawet dwie minuty kiedy ktoś zapukał do drzwi, a Isaac w mgnieniu oka podniósł się i usiadł na środku łoża po czym zrobił wdzięczną pozę wyglądał przesłodko. Kay położył ubrania obok chłopaka po czym ruszył w stronę drzwi.

       - Kto tam ? - zapytał obojętnie

       - To my... - usłyszał pozostałą trójkę aniołów służących Darkneesowi, otworzył drzwi i wpuścił ich do
środka

       - Co wy tu robicie ? - zapytał

       - Darknees rozmawia z księciem więc kazał nam ci pomóc przy chłopcu. - oznajmił czarnowłosy anioł, który był starszy od pozostałych dwóch z którymi przyszedł. Miał na imię Hessa. Kay po chwili spostrzegł, że dwa pozostałe anioły podeszły do chłopca i zaczęły go oglądać i nazywać słodkim na co ten strasznie się zirytował i schował pod kołdrą.

       - Zostawcie go - powiedział zimno prawie krzycząc, a anioły od razu odeszły od Isaaca

       - No, no nie denerwuj się tak. Ród Gabriela jest dla nas wszystkich - powiedział cynicznie Hessa po czym podszedł do chłopaka, którego w ogóle nie było widać z poza kołdry. Wsuną swoją lewą rękę pod pościel i położył na jego głowie, a drugą przyciągną chłopaka do siebie. Zaczął coś do niego szeptać, ale mały oczywiście go nie rozumiał.

       - Odsuń się od niego - powiedział Kay lekko zdenerwowany, po czym odciągną Hesse od Isaaca, który był trochę zdziwiony, że nieznajomy go do siebie przytulił.

       - Ej no co jest Kay daj spokój... - Kay wtrącił się

       - On nie rozumie - odpowiedział szybko i ze złością

       - Czego ? - zapytał zaskoczony Hessa. Kay nic nie odpowiedział tylko wziął Isaaca na ręce, zaprowadził do łazienki, przyniósł ubrania i kazał mu się ubrać. Po czym wrócił do pozostałych.

       - Więc.... o co ci wcześniej chodziło ? - zapytał tym razem spokojnym tonem Hessa

       - Isaac... On mówi w języku starożytnych aniołów, który jest mało znany w piekle jak i nie jest on wymagany w niebie, chociaż zna go jeszcze spora grupa aniołów z jednej lub dwóch szkół w których jest on podstawą . Znają go również wyższe rangą anioły i ich opiekunowie, a także silniejsze i starsze demony. - powiedział bez uczuciowo i mało energicznie. Po chwili z łazienki wyszedł Isaaca. Wyglądał tak delikatnie i niewinnie. Sprawiało to wrażeni, że od samego patrzenia można było pokaleczyć jego delikatną skórę. Kiedy malec spostrzegł, że wszyscy cię w niego wpatrują skrzywił się nieco. Był również zawstydzony, bo wiedział iż wszyscy widzieli go nago, ale mimo to jak to on starał się to ukryć. Po za tym nie wiedział jeszcze jak się zachowywać w towarzystwie innych osób niż jego opiekun, którego zostawił w zamku. Teraz uważał to za największy błąd swojego życia i myślał, że zrobiłby wszystko, żeby wrócić do domu. Kay domyślił się, że chłopak się wstydzi i boi. Dlatego też stanął obok niego i zaczął z nim rozmawiać

       - Nie bój się, nic ci już nie grozi - powiedział kojącym głosem Kay

       - Nie boje się - odpowiedział zimnym głosem. Kłamał oczywiście, a kiedy pomyślał z tym, że zostanie tu na zawsze myślał, że zacznie płakać jak małe dziecko, którym również był. Jak zwykle opamiętał się w ostatniej chwili po czym spojrzał na nieznane mu postaci. - Kim oni są ? - zapytał mało entuzjastycznie.

        - To są anioły, które tak samo jak ja służą Darkneesowi. Ich imiona to....- chciał powiedzieć, ale chłopak przyłożył swoje ręce do jego ust nie pozwalając na wypowiedzenie żadnego słowa

       - To nie jest ważne.... Nie chce tego wiedzieć, więc proszę nie mów mi - powiedział z błagalnymi oczami, które zniewoliły Kaya i kiwnięciem przystał na jego prośbę. Nie chciał ich znać z pewnego powodu. Ponieważ sądził, że im mniej o nich wie tył łatwiej będzie mu opuścić to miejsce i nie będzie ich po pewnym czasie pamiętał. Po chwili mały zaczął ziewać i przecierać oczy. Silting jeszcze nie dało o sobie zapomnieć i pomimo tego, że przez pał pół dnia zaczął ziewać

       - Połóż się... - powiedział Kay

       - Nie chce mi się... - kłamał jak zwykle. Nie lubił zasypiać przy kimś. Wolał zasypiać w samotności ponieważ wiedział, że podczas snu wygląda bezbronnie i słodko jak mały dzieciak, a dzieciaka nikt nie traktuje na poważnie.

       - Doprawdy ... - powiedział lekko rozbawiony. Na co Isaac tylko pokiwał głową na potwierdzenie. - Oj nie wolno tak kłamać mały

       - Nie kłamie, po prostu nie chce mi się.... - Kay wtrącił mu się

       - Teraz to mnie wkurzyłeś - zrobił rozgniewaną minę na co chłopak lekko się przestraszył, ale to wystarczyło żeby zadrżał. Ciemnowłosy widząc to wziął malca na ręce, ułożył na poduszce, przykrył kołdrą i powiedział

       - Dobranoc mały aniołku - uniósł swoją głowę do góry. Tak, że malec zobaczył uśmiech na jego twarzy, który go rozluźnił i postanowił poddać się temu sennemu uczuciu błogości . Nie minęło nawet pięć minuta i mały już był pogrążony w słodkim śnie. W tym czasie czwórka aniołów zasiadła przy stole i rozmawiali o Isaacu do chwili aż nie przerwało im pukanie do drzwi.


                                                                                  ***


Pierwsze co było widać z otwartych drzwi to chłopca, który spał tak lekkim snem, że miał się wrażenie, że zbyt głośny oddech mógł go obudzić. Darknees dał znak siedzącym przy stole aniołom, że mają wyjść. Zatrzymał jedynie Kaya. Zamknął drzwi i powiedział

       - Więc Luna... Jak chcesz go zabrać? Żywego czy mart... - tymi słowami doprowadził demona do wściekłości.  Złapał on czerwonowłosego za szyję i uderzył nim z niesamowitą prędkością do ściany naprzeciw nie zwracając już uwagi na chłopaka, który zaczął przecierać zaspane oczy. Kay ruszył w ich stronę, bo nie chciał żeby malec był świadkiem walki. Nagle jednak poczuł jak ktoś złapał go za ramię. Obrócił się i ujrzał Zomaela

       - Nie mieszaj się, chyba że chcesz zginąć pierwszy - powiedział białowłosy demon z rogami na co anioł podszedł do chłopca i próbował ponownie ułożyć go do snu. W tej samej chwili Luna zorientował się, że chłopak zaraz całkowicie się obudzi, otworzył drzwi i jedną ręką rzucił czerwonowłosego demona. Uderzył on w ścianę na końcu kilkunastu metrowego korytarza. Zomael wyszedł za swoim panem, a po chwili za nim wyszedł również Kay, któremu udało się ułożyć chłopca z powrotem do snu, przynajmniej tak mu się wydawało. Po jakiś pięciu minutach wokół Luny zaczęła się pojawiać jego mroczna aura, a złość i pragnienie rozlewu krwi zaczęło przejmować nad nim kontrolę. Chciał to wszystko zakończyć kiedy usłyszał - Isaac - obrócił się błyskawicznie i tak samo szybko podbiegł do chłopaka po czym zasłonił mu oczy, nie chciał bowiem żeby malec oglądał zmasakrowane ciało czerwonowłosego, które wyglądało jak podziurawione nożem  płótno oblane czerwoną farbą. Wiedział, że to będzie dla chłopca zbyt wiele jak na jeden dzień. Pochylił się nad nim i wypowiedział jakieś zaklęcie, które spowodowało, że blondynek popadł z powrotem w sen.

       - Zomael idziemy - powiedział i ruszył w stronę wyjścia

       - Tak , Panie - odrzekł i posłusznie ruszył za nim. Luna w połowie drogi staną w miejscu i powiedział

       - Powinieneś mu podziękować, że się obudził. Inaczej już był byś martwy - powiedział cicho. Mimo, że był daleko od swojego przeciwnika, dzięki wyostrzonym zmysłom demon mógł usłyszeć jego słowa bez najmniejszego problemy.

       - Teraz jesteś mój - powiedział i znikną wraz z Zomaelem

7 komentarzy:

  1. Od razu spodobał mi się Luna... niby taki spokojny a zarazem chaotyczny

    OdpowiedzUsuń
  2. Kira jesteś po prostu świetna... wchodzę tu codziennie i wyczekuje nowy rozdział. Kiedy będzie?
    a tak w ogóle to dziwie się, że masz tak mało komentarzy i odwiedzeń bloga. Więc w ramach motywacji powiem, że jest prze boski, cudowny, świetny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki za motywacje :) Może dziś, może jutro. Po twoim komentarzu na pewno w tym tygodniu.. za raz zabieram się do pisania :) Kira

      Usuń
  3. to jest przepiękne *zachwyca się* :P
    znalazłam twojego bloga dzisiaj i on jest boski :D
    czekam na więcej i życzę weny :)
    M.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    Luna jest księciem piekła, i chce Issaaka, cos przeczuwam ciężkie czasy dla niego...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. końcówka rozdziału jest odrobinę niejasna, ale szło się jakoś połapać...
    Lecę czytać ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Na końcu tak samo jak Sarabeth trochę nie zrozumiałam...
    Akcję dzieję się szybko, a momentami aż za szybko, bo czasami nie łapię o co chodzi w danej chwili. Ogólnie jednak opowiadanie mi się podoba, chociaż nie trzeba tak lecieć z fabułą.

    OdpowiedzUsuń